środa, 20 maja 2015

Spring Roll

Gdzie: ul. Szpitalna 3
Kiedy: 20.05.2015


Bardzo miła tajska restauracja w samym centrum miasta. Gdy weszłyśmy tam o 17:30 w dosyć sporej sali była tylko jedna osoba. Jednak chwilę po nas zaczęli napływać nowi goście. Miła obsługa i bardzo dobre jedzenie. 


Co jadłyśmy:
  • Chrupiące tofu
    • Kulka A: Najlepiej smakowało na samym początku, gdy były gorące i chrupiące, potem zrobiły się wodniste w środku i takie nijakie. Tak więc trzeba zjeść szybko.
    • Kulka S: Jedno z najlepiej podanych tofu jakie jadłam. Na ciepło, gdy jest najbardziej chrupiące jest najlepsze.

  • Ha Cao (pierożki dim sum z mąki ryżowej z krewetkami)
    • Kulka A: Przyjemna przystawka z krewetkami i w sumie jakiś większych odczuć brak.
    • Kulka S: Kocham pierożki dim sum, a te były bardzo dobre. Porcja zawierała 4 mikropierożki, więc jako przystawka super, bo można czegoś ciekawego spróbować.
  • Spring Rolls z krewetkami i wieprzowiną 
    • Kulka A: Pyycha! Duże rollsy w każdej po 2 krewetki i warzywa, do tego nieziemski sos, pychota.
    • Kulka S: Pierwszy rolls był przepyszny! Uwielbiam krewetki, a tu jeszcze było tyle dobrych warzyw. Niestety, najgorszy był ostatni kęs drugiego rollsa. Trafiłam na kolendrę, której nie jestem wstanie zjeść. Do tych rollsów dodany był pyszny sos.
  • Spring Rolls z pieczoną kaczką 
    • Kulka A: Również duże rollsy, ale kaczki to ja tam raczej nie czułam...było jej mało...albo cały smak zdominowała sałata i warzywa a także coś co na początku wydało mi się lukrecją, a potem okazało się, że to anyż...tak średnio mi to odpowiadało, ale co kto lubi. 
    • Kulka S: Niestety i tu trafiłam na kolendrę, ale dopiero przy drugim gryzie :) Później musiałam już dłubać by wyskubać każdy listek tego ohydnego zielska. Ale mięso kaczki pyszne, chociaż miejscami za dużo anyżu. No i znowu dużo świeżych warzyw.
  • Tajskie curry z wołowiną (i ryżem)
    • Kulka A: Pyyycha!!! Masa wołowego mięsa warzywa, ananas, papryka, aromatyczne Przyprawy i mleczko kokosowe delikatnie pikantne...mogłabym jeść i jeść!  Z dodatkiem ryżu świetnie się komponuje. 
    • Kulka S: Coś wspaniałego! Lekko pikantne, ale i lekko na słodko, bo były tu i warzywa i owoce (rambutan i ananas) plus mięso. Jedyne co to mogłoby być więcej mięsa.
  • Kalmary na chrupiąco 
    • Kulka A: Kawałki kalmarów a chrupiącej tempurze, smaczne, choć sos mógłby być ciut bardziej ostry.
    • Kulka S: Danie pyszne i akurat dla mnie sos był odpowiednio pikantny, ale ja akurat nie jadam ostrych rzeczy za często, więc może dlatego.

Podanie posiłku:
  • Kulka A: Bez zbędnych ozdób, wręcz skromnie, do kalmarów tylko liść salaty i dekoracyjna marchewka, Rollsy bez czegokolwiek, prosto i przejrzyście
  • Kulka S: Prosto i z klasą. Miło wyglądało i jeszcze milej się jadło.
Obsługa:
  • Kulka A: Bardzo miła kelnerka, pomocna, dobrze znająca menu.
  • Kulka S: Bardzo miła obsługa. Kelnerka potrafiła na każde pytanie odpowiedzieć i wszystko robiła z dużym uśmiechem na buzi :)
Wystrój:
  • Kulka A: Bardzo przyjemne, klimatyczne, kilka podwójnych stolików, kilka większych na imprezy zorganizowane, delikatne malowidła na ścianach i bardzo czysta, przestronna i ładnie wykończona łazienka. 
  • Kulka S: W stylu azjatyckim.  Przyjemnie i czysto. I co ważne: nie czuć jedzenia z kuchni.
Ogólna ocena:
  • Kulka A: Ogólnie - super! Na pewno wrócę i to nie raz, chetnie spróbuję innych dań :)
  • Kulka S: Bardzo mi smakowało. Dania są lekkie i bardzo smaczne. Wszystko ładnie podane. No i przemiła obsługa.

Rusiko

Gdzie: Aleje Ujazdowskie 22
Kiedy: 07.05.2015

Niesamowita gruzińska restauracja w samym centrum miasta. Idealna lokalizacja, przepyszne dania, przemiła i szczera obsługa oraz przystępne ceny. 

Co jadłyśmy:
  • Chaczapuri (placek nadziewany serami)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: Zamówiłyśmy dwie małe przystawki a jak podali nam Chaczapuri to nie wiedziałam co powiedzieć. Dostałyśmy ogromny placek, który wyglądał jak duża pizza. Był on naprawdę pyszny, więc bardzo szybko zniknął z talerza, ale po jego zjedzeniu ja byłam już mocno najedzona. 
  • Pchali (szpinakowe kulki z orzechami włoskimi i granatem)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: Niewielka przystawka złożona z 3 kulek posypanych granatem. Było to naprawdę bardzo pyszne, a z Chaczapuri (O. wymyśliła by placek posmarować tą szpinakową pastą) komponowało się idealnie. 
  • Kofta (pulpeciki z jagnięciny w sosie pomidorowym)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: O rany jakie to było pyszne. Uwielbiam takie rzeczy, a ta potrawa była idealna. Pyszny sos i idealnie zrobione mięso. Jedyne co mi nie pasowało to lawasz. Niestety to im nie wyszło. Był on suchy i nijaki, a szkoda bo ja bardzo lubię tego typu chlebek.
  • Nekni (żeberka wieprzowe)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: Nie przepadam zbytnio za żeberkami, ale te były przepyszne. Dla mnie trochę za tłuste (ale takie chyba są żeberka), ale za to idealnie przyprawione.

Podanie posiłku:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Dania podane dosyć szybko. Bez większych udziwnień na talerzu. Smacznie i apetycznie. 
Obsługa:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Bardzo miła obsługa. Każdy był tu uśmiechnięty i bardzo pomocny. 
Wystrój:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Siedziałyśmy na dworze, więc o wystroju nie mogę nic powiedzieć. Jedyne co to właściciele mogli by zrobić jakiś pseudo ogródek. Ustawić jakieś donice lub zrobić prowizoryczny płotek, ponieważ czułam się, że zaraz jakiś przechodzień zje mi coś z talerza.
Ogólna ocena:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Przewspaniałe miejsce!!! Pyszne jedzenie. Przemiła obsługa. Na pewno tu wrócę nie raz! Generalnie idąc do tego miejsca byłam przerażona, że niemalże w każdym daniu jest kolendra, której naprawdę nie jestem w stanie zjeść. Na szczęście okazało się, że kolendrą dania są posypywane, więc nie było najmniejszego problemu by moje zamówienia zostały podane bez niej.

Banja Luka

Gdzie: ul. Szkolna 2/4
Kiedy: 14.01.2015

Bałkańska restauracja niedaleko metro Świętokrzyska. Ogromne porcje i bardzo smaczne jedzenie.

Co jadłyśmy:
  • Kozji Sir (kozi ser z grillowanym bakłażanem i papryką podany na lawaszu)
    • Kulka A: Bardzo prosta przystaweczka, ale jakże smaczna. Dobre początki!
    • Kulka S: Pycha! Najlepszy lawasz jaki jadłam w życiu! Cała przystawka świetna, ale naprawdę spora.
  • Ljute Papricice (pikantne papryczki faszerowane kozim serem i jagnięciną)
    • Kulka A: Lubię na ostro, ale te to paliły żywym ogniem. Smaczne, ale jednak ciutkę za ostre. Bardzo ładnie komponowały się z kozim serem.
    • Kulka S: Dla mnie ciut za ostre. Po zjedzeniu jednej papryczki na chwilę straciłam smak.
  • Cevapcici (siekana baranina na szpadach)
    • Kulka A:
    • Kulka S: Jakie to było pyszne!!! Do tego podany został pyszny ajwar oraz jeszcze raz najlepszy na świecie lawasz.
  • Banjalucki Cevap (baranina faszerowana bryndzą, boczkiem i ostrą czuszką)
    • Kulka A:
    • Kulka S: Danie bardzo tłuste, ale równie pyszne co wcześniejsze potrawy. Mniam!
  • Cudo od Smovki (ciasto filo nadziewane serem i figami)
    • Kulka A:
    • Kulka S: Uwielbiam ciasto filo. Deser wyglądał bosko, ale jak dla mnie za dużo skórki pomarańczy.
  • Woda z cytryną i miętą
    • Kulka A: Kranówa z miętą bez grama cytryny...kiepskie.
    • Kulka S: Chyba jedyne co im nie wyszło. Woda jak z kranu, która nie widziała nigdy cytryny, a mięta wyglądała jakby leżała w tej wodzie przez miesiąc.

Podanie posiłku:
  • Kulka A: Talerze czyste, ładnie przystrojone, proporcje zachowane, odpowiednie porcje.
  • Kulka S: Długo czekałyśmy... Ale jak jedzonko w końcu do nas przyszło wyglądało cudownie :)
Obsługa:
  • Kulka A: Kelner w pewnym momencie uklęknął przede mną...myślałam, że chce przeprosić za długi czas oczekiwania na potrawy...ale on tylko chciał dokręcić nóżkę w naszym stoliku, bo się chwiał...śmiechu co nie miara, bardzo miła obsługa. Przy problemie z punktami Payback aż 3 osoby do nas podchodziły, więc interesują się klientem :-P
  • Kulka S: Miałyśmy pecha, bo akurat była jakaś impreza firmowa i było trochę zamieszania. Obsługa bardzo miła, ale nieogarnięta.
Wystrój:
  • Kulka A: Klimatycznie. I świetnie grający na żywo zespół!!
  • Kulka S: Miejsce ponure, bo w piwnicy, ale ma to swój urok i idealnie pasuje do bałkańskich klimatów. Dodatkowo, w lokalu znajduje się scena, z której grał nam świetny zespół.
Ogólna ocena:
  • Kulka A: Super! trochę drogawo, ale wszystko było na najwyższym poziomie! 
  • Kulka S: Jedno z moich ulubionych miejsc. Ceny nie są niskie, ale za to porcje są naprawdę duże.

Dos Tacos

Gdzie: ul. Jasna 22
Kiedy: 03.12.2014


Jak dotąd najlepsza meksykańska restauracja w jakiej byłyśmy. Miła obsługa. Miejsce bardzo ciekawe i kolorowe. Jak na meksykańskie to tylko tutaj.


Co jadłyśmy:
  • Enchilada Rojas o Verdes (kukurydziane tortille z polędwica wieprzową zapiekane pod żółtym serem, podawane z pastą z czarnej fasoli, ryżem i sałatką)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: Bardzo dobre danie, w którym była przepyszna pasta z czarnej fasoli. Stosunek ceny do ilość zadowalający, bo za 27 zł dostałam porcję, której nie byłam w stanie zjeść.
  • Plato Vaquero (talerz mięs: wołowina, wieprzowina, fajitas z kurczakiem oraz czarna fasola z bekonem, kolba kukurydzy, tortille oraz dwie salsy)
    • Kulka A: Bla bla
    • Kulka S: Danie dobre, ale jak dla mnie za tłuste, ponieważ mięso dosłownie pływało w tłuszczu. Ciekawe było podanie, ponieważ otrzymywało się mięso w oddzielnej miseczce, tortille w specjalnym pokrowcu (by nie traciły ciepła) i do tego duże szczypce by można było sobie samemu nakładać.

Podanie posiłku:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Dania wyglądały ciekawie. Enchilada była tak duża, że ledwo mieściła się na talerzu.
Obsługa:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Bardzo miła i wesoła obsługa. Dodatkowo, jedno z dań dostałyśmy niezbyt ciepłe, a że powiedziałyśmy o tym dopiero na końcu, to w ramach zadośćuczynienia nie musiałyśmy za nie płacić. Bardzo ładnie ze strony restauracji. Później kelnerka przepraszała nas za ten "incydent" chyba z 10 razy.
Wystrój:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Kolorowo i wesoło, czyli jak na Meksyk przystało.
Ogólna ocena:
  • Kulka A:
  • Kulka S: Bardzo dobre jedzenie i bardzo miła obsługa. Polecam!

Krowarzywa

Gdzie: ul. Hoża 42
            ul. Marszałkowska 27/35
Kiedy: 19.11.2014

Świetna burgerowania w samym centrum miasta. Jedzenie tylko i wyłącznie wegańskie. Ale każdy tu znajdzie coś dla siebie, bezglutenowcy i nawet zagorzali mięsożercy :) Do wyboru jest 6 burgerów, w tym jeden, który zmienia się co tydzień.



Co jadłyśmy:
  • Burgery :)
    • Kulka A: Rewelacja! Jestem zdeklarowanym mięsożercą a to na serio dopieściło moje kubeczki smakowe. Dużo dodatków, super sos i wielka buła (rodzaj pieczywa można wybrać) podane na fajnym talerzyku, który można jeść...ale nie ma co tego robić bo jest twardy jak skała. ardzo smaczne, ale mało sycące, po pół godzinie...może 45 min mogłam już zjeść następnego.
    • Kulka S: Najlepsze burgery na świecie! Do moich faworytów należą Cieciorex i Jaglanex i do tego koniecznie dodatkowy burak :) W sumie to przynajmniej raz w tygodniu muszę tu być. Tydzień bez Krowy to tydzień stracony :)

Podanie posiłku:
  • Kulka A: Standardowy jak na burgerownie czas oczekiwania, normalnie.
  • Kulka S: Względnie szybko i na bardzo fajnych, jadalnych talerzykach.
Obsługa:
  • Kulka A: Standardowo, ludzie śpieszą się bo jest kolejka, więc nawet nie ma jak nawiązać dłuższej rozmowy. Ok.
  • Kulka S: Część obsługi naprawdę miła i pomocna, ale jest parę pań, które zachowują się jakby stały tam za karę (chociaż chyba ktoś im zwrócił uwagę, bo ostatnio zauważyłam dużą poprawę).
Wystrój:
  • Kulka A: Zwykła, nieduża burgerownia, niewielka przestrzeń, maksymalnie 10-12 osób znajdzie miejsce siedzące, nie wiem jak teraz sprawa wygąda latem, może zrobili dodatkowe stoliki poza lokalem. 
  • Kulka S: Prosto i mało miejsca i niestety ubranie przesiąka "zapachem" jedzenia, więc lepiej jest jeść na dworze.
Ogólna ocena:
  • Kulka A: Mimo, że bez mięsa to mój faworyt na coś nowego, ciekawego i dobrego!
  • Kulka S: Jeden z najlepszych burgerów w Warszawie. Nie dość, że bardzo smacznie to do tego bardzo tanio.